fbpx

O herbie miasta

Jak koziołek wskoczył do herbu

Nadanie praw miejskich Lublinowi w 1317 roku wiązało się z podjęciem kolejnych kroków w budowaniu miejskiej tożsamości. Jednym z nich było stworzenie herbu miasta. Jak twierdzi stare podanie, ostatecznie jego postać nie była zgodna z oczekiwaniami rajców.

Na przełomie XIII i XIV wieku lubelscy mieszczanie zabiegali o prawa miejskie. Jednak nijak nie mogli dostać się do panującego wówczas księcia Władysława Łokietka, zajętego tłumieniem buntu mieszczan krakowskich i sandomierskich. W końcu nadarzyła się okazja, bo książę szukał stronników i do Krakowa pojechała kilkuosobowa delegacja posłów.

Łokietek przyjął ich bardzo życzliwie, wysłuchał opowieści o mieście, dowiedział się jak to podczas najazdu Tatarów ocalała koza, która wyżywiła w wąwozie wiele dziatek i przyrzekł posłom przywilej lokacyjny. Pozostało jedynie nadać herb nowemu miastu. I tu książę wraz z posłem dominikaninem uradzili, że w herbie powinna znaleźć się koza na pamiątkę tatarskiego najazdu, a także winnica.

Herb miał zaprojektować i namalować krakowski herbator Mikołaj. Ale herbator pijaczyna gdzieś zaginął i lubelscy wysłannicy dotarłszy w końcu do jego domu po odbiór dzieła dostali jakieś zapakowane malowidło. Gdy je w drodze rozpakowali, przerazili się, że sprowadzą hańbę na miasto – ujrzeli bowiem starego długowłosego capa, obżerającego się winogronami. Nie mieli racji – mieszczanie tak cieszyli się z nadania praw miejskich, że na herb nie zwrócili w ogóle uwagi.

Potrzebujesz profesjonalnego przewodnika po Lublinie? Sprawdź naszych Przewodników Inspiracji!